niedziela, 29 lipca 2012

Czas słoneczny

Niewielka prowansalska wioska.

Lipcowe późne przedpołudnie, leniwa atmosfera.


Jest pusto. Mieszkańcy zajęci swoimi obowiązkami lub ukrywający się przed słonecznym żarem.

Co prawda w tym dniu, podobnie jak podczas całego pobytu w Prowansji, temperatura była typowo polska - dwadzieścia kilka stopni w cieniu. Czyli nic rewelacyjnego jak na ten rejon Europy, o tej porze roku przystało.

W każdym razie można przechadzać się po wiosce bez chociażby najmniejszych tłumów.







Wiele zakątków w wiosce było uroczych.
Zanurzaliśmy się w wąskie uliczki wspinające się lub zbiegające z góry, podziwialiśmy kolory, ale szczególną uwagę zwróciliśmy na zegary. Słoneczne.

Odkryliśmy ich klika, jak potem doczytaliśmy nie były to wszystkie.
Nie mniej jednak była to ciekawostka niezbyt popularna w innych miejscach.

Zegary są różne, większe i mniejsze. Każdy z nich pokazywał czas mniej więcej taki sam. Różnice zależały od oka patrzącego.








Usytuowane na ścianach starych domów, zachowujących swój historyczny charakter, pojawiały się naszym oczom znienacka w chwilach gdy wynurzaliśmy się zza rogów budynków.

Niektóre pomiędzy oknami, niektóre w otoczeniu winorośli pnącej się po ścianach.















Wszystkie proste i tym samym swoiście urocze.

Widać, że ich rolą miało być pokazywanie czasu a nie zdobienie.

Dziś są ozdobą nie tylko ze względu na swój unikalny charakter lecz także za prosty i ciepły design.














W słonecznej atmosferze, słoneczny czas jest wręcz idealnym uzupełnieniem.

W wiosce nie brakowało innych ciekawych szczegółów. Podobnie jak w wielu innych zakątkach Prowansji.

Ale to już temat na kolejny wpis. I na wyprawę zakątkami Prowansji




Tomasz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz